Nie mogę się doczekać chwili, gdy udam się w podróż do Chorwacji (obiecuję bogatą relację fotograficzno-filmowo-słowną!). Jestem właściwie pewna, że będą to najwspanialsze wakacje mojego życia - zrobię wszystko, by tak było. Chciałabym zabrać tam swojego Mężczyznę, gdyż tak złożyło się, iż rozstań przychodzi nam przeżyć o kilka za wiele, moim skromnym zdaniem, lecz najwidoczniej nie może być idealnie.
Czas przed wyjazdem to jedyny przypadek, gdy niepewność i niewiedza sprawiają, że czuję ekscytację. A tym razem naprawdę nie mam pojęcia czego mogę się spodziewać z uwagi na to, iż będzie to mój pierwszy zagraniczny wyjazd (pomijając Czechy, do których dotrzeć mogę w 15 minut na rowerze). Staram się więc ignorować wady przyszłej wycieczki. Pozytywów szukam, pozytywy dostrzegam, o pozytywach myślę...
Będąc jeszcze tutaj przez chwilę, w domu, oczekuję na poprawę pogody ducha. I przesyłam Wam jeden z najpiękniejszych utworów, które udało mi się kiedykolwiek odkryć. Ach, to How I Met Your Mother! Ach, ten Billy Joel!
Once I thought my innocence was gone
Now I know that happiness goes on