nie było mnie tu ROK i troche. ale nawet nie było czasu pisać o tym co się działo, a działo się naprawdę wiele, że gdybym chciała wszystko tutaj wymienić, to napewno nie starczyło by miejsca. 20 letnia studentka uniwersytetu ekonomicznego, dumnie, prawie bez potknięcia przebrnęła przez pierwszy rok studiów. studia pochłonęły życie, praca pochłonęła życie, i on pochłonął życie. co z tego, że musi płacić 500 zł za makroekonomie, bo głupi wykładowca miał zły dzień i ulał 11 osób, w tym oczywiście mnie. i tak minął 2010 nawet nie wiem kiedy.
tak, 20 letnia studentka, nadal z 'kilkoma' kilogramami nadwagi, ciemnymi, krótkimi włosami, z sercem schowanym głęboko ( obiecuję, że będę z niego korzystać dla tych, którzy na to zasługują)
a który czas był najpiękniejszy? styczeń - czerwiec 2010. a teraz mamy nowy rok, i wszystko zaczyna się od nowa. znowu zaczynam tkwić w tym cholernym bagnie z którego dopiero co wyszłam, ale już niedługo, bo powoli się podnoszę. wiem, że to chwilę potrwa, ale kiedyś w końcu się uda. zawsze jest jakiś plan B. nie, nie załamałam się, chociaż może to tak wyglądać. ale naprawdę, nie. po prostu analizuje wszystko pokolei i dochodzę do różnych wniosków. że tak być nie może, bo będzie jeszcze gorzej.
a marzenia, które kiedyś wydawały się całkiem realne, gdzieś odpłynęły. po prostu. chociaż czasem mam jeszcze przebłyski tej świadomości.
kilka osób wyjechało, kilka wróciło.
babcia amerykanka powróciła na stałe, i próbuje wszystko uporządkować.
tegoroczna wigilia widnieje pod znakiem zapytania.
sylwester także, bo jak zwykle nie możemy się pozbierać, żeby coś wymyśleć.
jak zwykle nic się nie dzieje, no przecież nic się cholera nie dzieje.
tylko naprawdę niektórzy mnie przerażają, kłamstwo, głupota, zawistność, egozim - i mogłabym tak wymieniać do nieskończoności.
i chciałabym do cholery od tego uciec, bo nie da się tak o tym po prostu zapomnieć.
a myślałam, że przyjaźń istnieje?
istnieje, naprawdę nieliczne przypadki, jest ich coraz mniej. i ci napewno to wiedzą.
żyjemy w czasach, kiedy innych obchodzi tylko własna dupa i nic więcej, a inni się nie liczą.
to może wreszcie, WRESZCIE powinnam zrobić tak samo?
bo zwykle za tą cholerną dobroć, którą się daje - obrywasz.
a może nowe perspektywy?
dziękuje za wysłuchanie kazania :)
adios.
wielki uśmiechnięty uśmiech na dobranoc
C:
chociaż i tak pewnie już wszyscy śpią, a co ja robię? piszę i oglądam głupie sukienki w internecie. nowość.
może jeszcze tu wrócę.
bo przecież ...
NIC NIE JEST 'NA ZAWSZE'