miałam tam być, miałam być w niemczech, i w wielu innych miejscach, ale jak zwykle plany wakacyjne się pozmieniały z przyczyn niezależnych ode mnie. a teraz już troche późno, 3 egzaminy czekają, żeby je poprawić.
zbytnio niczym się pochwalić nie moge, poza 3 dniowym wyjazdem nad zalew do łapanowa, który niezwykle mnie urzekł. mało ludzi, spokój, cisza, słońce i dobra książka, naprawdę nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba, no ... prawie nic.
jednodniowe wypady na kryspinów i oglądanie lądujących samolotów.
i potem 2 dniowy wyjazd do mojej samotni. las, rower, remik i czarny kot, który przybłąkał się niewiadomo z kąd i zawsze dotrzymywał mi kroku, a rano kiedy wstawałam jadł ze mną śniadanie :-)
krótko mówiąc, dopadła mnie monotonia dnia codziennego, prawie codziennie te same gęby, codziennie ten sam scenariusz, spotkania i wysłuchiwania kto jest taki, a kto inny. nie lubie się kłócić, jestem potulna jak baranek, musi naprawdę stać się coś takiego, co totalnie wyprowadzi mnie z równowagi, wtedy nic tylko się chować. ale wczoraj moje wkurwienie osiągneło stopień najwyższy, jedna gęba, która od pewnego czasu strasznie działa mi na nerwy. tak sie zagotowałam, że aż sama siebie nie poznaje, aczkolwiek dzisiaj czuje sie z tym bardzo dobrze. koniec trucia dupy, potrzebuje przerwy
dlaczego do cholery nie widuję kilku osób dostatecznie często, kiedy najzwyczajniej mi brakuje ich i tej nienormalności, ci którym nie musze sie tlumaczyć dlaczego nie odpisuje czy nie odbieram telefonu, nie musze do nich mówić bo wszystko o mnie wiedzą i wszystko widzą.
jak już wyżej wspomniałam, ominęły mnie tysiące kilometrów, pojechałabym do tego dublina, mimo tego, że psy srają tam na środku chodnika, każda uliczka i każdy dom wyglądają tak samo więc można się nieźle pogubić, zwykle pogoda nie dopisuje i jest ponuro a słońce świeci tam raz na ruski rok, zwiedziłabym wszystko, robiła zdjęcia wszystkiemu.
zazdroszcze ci braciszku, że byłeś tam i nie musiałeś przeżywać tutaj tego wszystkiego co ja, że zwiedziłeś trochę świata, zwiedzicie kawałek Francji, bo właśnie w tej chwili wysiadacie z promu. nie sądziłam, że przez te cholerne pół roku można tak za kimś tęsknic, jakoś tak pusto się zrobiło. no ale jeszcze tylko parę dni i wszystko wróci do normalności. nie dwoje, a troje, jak dawniej.
życie najzwyczajniej robi sobie ze mnie jaja :-)
co mi się marzy? więcej ciszy i spokoju, bo już nawet we własnym domu nie można odpocząć, najchętniej jakaś łąka, zalew, jezioro, góry, plaża, cokolwiek do cholery.
potrzebuje odskoczni od rzeczywistości.
koniec tej paplaniny, każdy musi trochę czasem ponarzekać.
przydałoby się w końcu odkurzyć to gigantyczne czasio, bo stoi smutne w kącie i nikt na nim nie gra. a może by tak usiąść na tyłku i coś pograć?
najzwyczajniej brakuje mi.
ostatnio nie rozstaje się ze starą, dobrą muzyką, ale chyba działa uspokajająco
piosenka, która urzekła mnie swoją normalnością
Simon and Garfunkel - The sound of silence
Hello darkness, my old friend,
I've come to talk with you again,
Because a vision softly creeping,
Left its seeds while I was sleeping,
And the vision that was planted in my brain
Still remains
Within the sound of silence.
In restless dreams I walked alone
Narrow streets of cobblestone,
'Neath the halo of a street lamp,
I turned my collar to the cold and damp
When my eyes were stabbed by the flash of a neon light
That split the night
And touched the sound of silence.
And in the naked light I saw
Ten thousand people, maybe more.
People talking without speaking,
People hearing without listening,
People writing songs that voices never share
And no one dared
Disturb the sound of silence.
"Fools" said I, "You do not know
Silence like a cancer grows.
Hear my words that I might teach you,
Take my arms that I might reach you."
But my words like silent raindrops fell,
And echoed
In the wells of silence.
And the people bowed and prayed
To the neon god they made.
And the sign flashed out its warning,
In the words that it was forming.
And the sign said, the words of the prophets are written on the subway walls
And tenement halls.
And whisper'd in the sounds of silence.