Kot jak cień przebiega po ulicy,
most do snu na rzece się kładzie,
skrajem dachu, milczący i bladzi
maszerują wiosenni lunatycy
Wyciągnąwszy przezroczyste dłonie
śnią na jawie sny od naszych inne,
na dnie rzeki miasto luną płonie
nierealne, jak rysunki dziecinne.
Oprócz nas nikogo tutaj nie ma,
więc iść można bez końca przed siebie.
Spójrz, jak małą wydaje się ziemia
jeszcze jedno światełko na niebie.
04.2011