Przymykam oczy i widzę Twój pokój.
Wąskie łóżko, sztalugi, okno uchylone
przez które wchodzi z zewnątrz letniej nocy spokój
- a mnie pociąg uparcie niesie w Twoją stronę.
Widzę twarz Twoją w mroku jak wczoraj, nade mną,
prawie oddech Twój słyszę przy policzku moim,
a pociąg mnie uparcie poprzez las i ciemność
jak przeznaczenie niesie prosto w strony Twoje.
Rytmem kół niespokojnym bije Twoje serce
budzi leśne zwierzęta skulone przy torze
i pytam siebie samej czy mieć można więcej?
Tę podróż, tę powrotną na dno serca złożę.
Ty śpisz spokojnie, z łapą Psa w Twej dłoni,
a zza obłoków na bezkresnym niebie
wygląda gwiazda, która sen Twój chroni&.
Dobranoc, miły. Uciekają drzewa
niby zapałki czarne powbijane w ziemię,
lokomotywa czasem przeciągle zaśpiewa,
czasami w oknach domów migną ludzkie cienie&
Kto nie śpi jeszcze, kogo nocny pociąg zbudził,
lub komu spać nie daje niespokojne serce?
A może to po prostu tylko dwoje ludzi?
Może tych, co kochają oprócz nas jest więcej?
07.2009