Kucyk z wakacji. Bardzi fajna konina, troche "moją" blondyne przypominała. Tak sobie pomyślałam że czas by był tu wrócić, co by nie zwariować w czasie szkolnym ;)
WOW co to się działo w te wakacje. Zapowiadało się nudno i tak przyznaję się użyłam stwierdzenia,że to najgorsze wakacje w moim życiu. Jak zwykle racji nie miałam. Wyjazd do Warblewa przebił wszystko. Wspaniały czas, wspaniali ludzie (bo że wspaniałe miejsce to mówić nie muszę!), kochane koniska. Minęło mi to jak z bicza strzelił i mimo tego że był to najdłuższy okres mojeo pobytu poza domem ani razu nie chciałam wracać. Gdybym miała wybór siedziała bym tam do końca wakacji albo i jeszcze dłużej. Chyba trochę mi się w głowie poustawiało, coprawda w pewnej kwesti aż nazbyt mi się wskaźnik przełączył na 2 stronę, ale trudno. W końcu nie mogę być po środku tylko albo czarne albo białe. W każdym razie dobrze, że już przetrawiłam pewną rzecz ta wizja wydaje mi się bardzo realna i mocno wierze (wiem )w to że się uda i będziecie szczęśliwi. Niesamowite jak człowiek szybko przyzwczaja się do niespodziewanej sytuacji, może to nawet nie jest przyzwyczajenie tylko naturalny instynkt do przetrwania i robienie wszystkiego żeby znów osiągnąć "równowagę" i szczęście.
A w kwestii koninny, to najprawdopodobniej wracam od września na blond grzbiet. Jak dalej się zobaczy, ale jakoś ciąnie mnie do tego konia, mimo że może stoję w miejscu i mało co się rozwijam, czuje się przy niej szczęśliwa i tyle. Zrobiłam redukcje wymagań i ambicji i jest mi z tym lepiej. See you later.