Dziś pierwszy raz od dawna odczułam piękno jesieni.
Do dziś zauważałam niemal tylko nieustępujący proces "umierania"; czułam, jak coraz przenikliwsze zimno wdziera się wszędzie. Pożegnałam się rozżalona z latem. Chociaż szczęście (Boże, dzięki!) od długiego czasu mnie nie opuszcza (przynajmniej nie na długo), to drażnił mnie jakiś niewyjaśniony smutek. Najpierw łaskotał delikatnie w stopy, ale tylko utrudniał stawianie kolejnych kroków. Potem, nieskrępowany, co chwila łapał mnie za rękę. Szeptał: idzie zima, idzie zima, idzie zima. Dopisywałam do tego inne słowa - idzie ból, idzie ból, idzie ból.
Ale.
Dziś pierwszy raz od dawna odczułam piękno jesieni.
Idzie zima, ale co z tego? Dlaczego miałoby to nieodwracalnie wiązać się z czymś nieprzyjemnym i bolesnym? W tym roku nie dam się zastraszyć. Nie przyjmę potulnie tego, co dyktuje mi strach. W tę zimę zaprzyjaźnię się z uśmiechem.
7 LISTOPADA 2016
1 LISTOPADA 2016
1 LISTOPADA 2016
31 PAŹDZIERNIKA 2016
31 PAŹDZIERNIKA 2016
30 PAŹDZIERNIKA 2016
28 PAŹDZIERNIKA 2016
26 PAŹDZIERNIKA 2016
Wszystkie wpisycomarro
17 LUTEGO 2025
deadwolf
23 GRUDNIA 2024
tomcizz
2 SIERPNIA 2023
trails
31 LIPCA 2023
astroniki
27 LUTEGO 2023
timewarp
14 SIERPNIA 2022
whisperofathrill
19 LIPCA 2022
abigaill
29 GRUDNIA 2020
Wszyscy obserwowani