Boje się, normalnie siedzę i się boję. Jeszcze nigdy nie czułam się tak przed wyjazdem.
Ale to dziwne uczucie, nawet nie wiem czy mogę nazwać je strachem...
Z jednej strony się cieszę, jak zwykle, przecież obozy to moje drugie życie, nawet w wielu przypadkach lepsze od szarej zamojskiej rzeczywistości...
Ale w tym roku jest coś jeszcze. 20 dni bez Ciebie? A potem praktycznie z biegu kolejny tydzień kolosalnej odległości?
Nie wiem dlaczego... Ale się boję. Nawet nie wiem o co. O mnie? Raczej nie, ja sobie jak zawsze dam radę, będę tylko tęsknić. O Ciebie? Niby dlaczego? Wiem że mogę Ci ufac.
Może to dlatego, że pierwszy raz czuję coś takiego?
Tak wiem, blikie mi osoby mają gorzej, dłużej się nie będą widzieć, dzieli ich większa odległość... Skoro ja czuję coś takiego w tym momencie... To jak Wy się musicie czuć?