boli mnie, boli mnie serce.
i wiem, że to brzmi jakbym była jedną z tych zmutowanych hot lasek - nie mylić mnie z takimi ;x - no, ale tak kurwa jest. czasami mam wrażenie jakby los śmiał się ze mnie, jakby robił wszystko tak, zebym sobie troche nacierpiała. haha troche? chyba jestem masochistką... mimo iż doskonalne wiem, co sprawia mi ten cholernie, jebany ból to i tak robię wszystko tak samo i nadal boli. nawet nie staram się temu zaprzeczać bo po co? to nie ma sensu tak samo jak nie ma sensu to co robię/czuję whatever. nie lubię się dowiadywać nowych rzeczy. dlaczego? bo często nie są przyjemne i potem muszę być sflustrowana ( a kij w oko jak się to pisze ) i zła i wyżalam się tutaj i czuję się jak zdesperowana hot laska, chociaż się tak czuć nie powinnam do jasnej cholery. dzisiaj udowodniłam, że jestem dziwna i trudno mnie zrozumieć. nic na to nie poradzę - tak jets i tyle. obiecałam sobie, że nigdy nie zmienię się pod wpływem innej osoby jak robi to każdy, KAŻDY w moim otoczeniu. obiecalam sobie i tak jest i będzie. i jestem z tego dumna. dziękuję za uwagę.