Nie mam pojęcia kto to pisał, ale jest fajne... *___*
Codziennie szedł powolnym krokiem przez korytarz, tępo wpatrując się w dół i przeklinając. Co chwila słyszałam wzdychania dziewczyn, ale on jakby tego nie słyszał. Unikał. I właśnie tym zawsze zwracał na siebie uwagę. Swoją obojętnością. Tym zimnem w oczach gdy na kogoś patrzył. Gdy mówił. Z jego ust wypływała sama gorycz. Jednak był tak delikatny, że to się nie liczyło. Jego nie dało się nie zauważyć, co dawało mu wielką satysfakcję. Nie musiał się oglądać by wiedzieć, że wszystkie oczy zwrócone były ku niemu. Czuł się jak kłębek świata, i tak było. Nie miał żadnych wrogów, a jeśli nawet, nikt nie odważył mu się postawić. Chłopacy byli dumni, gdy się z nim zadawali, a dziewczyny dałyby wszystko by z nim być choć chwilę. Na szczęście ja się do nich nie zaliczałam. Nie znosiłam gdy wlepiał we mnie swój wzrok. Czułam się, jakbym była otoczona ze wszystkich stron przez jakieś niewidzialne kraty. Nie znosiłam jego stylu bycia. Nie znosiłam jego stylu ubierania. Czarna skórzana kurtka której nigdy nie zdejmował, biała koszula wystająca spod niej, czarne luźno opuszczone spodnie i glany. Niedbale ułożone półdługie czarne niczym smoła włosy. Nie znosiłam jego charakteru. Twardy, pewny siebie. Nigdy się nie mylił, wiedział, że może wszystko i umiał wszystko. Nie było u niego miejsca na współczucie, litość. Na jego twarzy nie było żadnych uczuć, żadnych myśli. Za to on potrafił rozszyfrować człowieka patrząc na niego. Twierdził, że oczy to największe paple, jakie istnieją na świecie. Ale pomimo tego wszystkiego, jego wad i zalet, jego zachowania które doprowadza do szału, kocham go. I choć już go nie ma, nie potrafię o nim nie myśleć. O kimś takim nie da się zapomnieć, bo nie da się zapomnieć osoby z którą tyle się przeżyło, bo nie da się zapomnieć swojego życia&
Po prostu się nie da.