Nie wiem co mam powiedzieć. Jak to określić. Tyle myśli mi się ciśnie a jak przychodzi co do czego nie mogę żadnej sformułować, ubrać w słowa.
Ciągle mnie wyśmiewała. Pamętam jak ktoś powiedział, że robotnicy mówili, że jestem ładna a ona wybuchnęła śmiechem. Byłam już prawie dorosłą kobietą. I nie. Nie czułam się ładna. Nie czuję się. Spojrzenia mężczyzn odbieram tak: gapią się bo jestem dziwolągiem. Ich uśmiechy to uśmiechy politowania. Wychodzę na ulicę i czuje się tak gorsza od innych ludzi.
Kiedyś jak byłam jeszcze mała była taka akcja. Bawiłam się z kuzynką w piaskownicy. Moja matka też tam była. Kuzynka powiedziała do mnie: " Ale Ty masz fajną mamę ". -"Wcale nie jest taka fajna " - wyrwało mi się. Wszystko było ok, dopóki nie wróciliśmy do domu. Wybuchła wściekłością, od razu zmienił jej się głos. Zlała mnie i zmusiła, żebym poszła do tej dziewczynki i powiedziała, że jednak moja mama jest fajna, że kłamałam. I poszłam, zrobiłam to. I teraz myślę, że to była straszna głupota z jej strony, strzeliła sobie w kolano. Bo co musiała pomyśleć ta dziewczynka kiedy przerażona, jeszcze ze łzami w oczach poszłam jej się tłumaczyć, że skłamałam i moja mama jest dobra? Pewnie nic. Była tylko dzieckiem, tak jak ja.
photoblog
12 MAJA 2016