milion myśli na sekundę. jest tak dobrze, a zarazem tak źle. ale źle tylko z powodu tego, że wszyscy dobrze wiemy, że to szczęście się skończy, skończy się już niedługo. cieszymy się każdą chwilą, ale podświadomie cały czas martwimy się o to, co będzie. i to jest okropne, właśnie to nie pozwala osiągnąć tej pełni szczęścia - strach przed tym co będzie. no, poza tym przeszkadza też parę innych rzeczy, ale na to nie mamy wpływu. nie zmienię przecież całego świata tylko dla własnego szczęścia. mam ochotę rzucić wszystko, zapomnieć o tym, co powinnam zrobić. co muszę, a czego mi nie wolno. trochę już dość poświęcania się dla zwykłego nie zrobienia przykrości innym. to po prostu męczy po jakimś czasie. zresztą.. wszystko, co przymusowe męczy. wyjebmy więc na to, wyjebmy na wszystko. a przede wszystkim wyjebmy na jutro. i cieszmy się dzisiaj. bo dzisiaj jest piękne. tak jak piękna jest coca-cola, którą rozdają na alei, gdy wracasz ze szkoły. czy tam też z nie-szkoły. swoją drogą.. nie-szkoła też jest piękna.
..łapię chwile ulotne jak ulotka!