Przeżyłam dziś horror po raz już nie wiem który w tym miesiącu. Moje dziecko jest tak dzikie ze nie zdąży wyleczyć jednych sincow i zadrapan i już ma następne. Ale dziś to już przegięcie. Stała koło mnie i męża na podwórku i zaczęła skakać, przewrocila się o własne nogi i zaryla twarzą o beton. Nos zdarty A najgorsze jest to ze ma wbity w warge mały kamyczek co widać na zdjęciu. I jak go wydostać??? Jeżeli mąż nie da rady to będzie trzeba jechać do szpitala żeby usunęli. Nie mam już na nią siły:( chyba kupię smycz!