Od jakiegoś czasu nie potrafię dogadać się z moim mężem. Ostatnio więcej nas dzieli niż łączy. Drażni mnie w nim dosłownie wszystko! Klocimy się jak dwa psy. Może on się stara bardziej niż ja ale mi jest obojętne czy z nim rozmawiam czy nie. Dziś znów się z nim poklocilam, pojechał do swojej mamusi i raczej dziś nie wróci. Kiedyś już tak zrobił A ja prawie dostałam furi, wypisywalam do niego jak głupia i zastanawiałam się gdzie jest i z kim. A dziś......jest mi to zupełnie obojętne gdzie jest, z kim i czy wróci. Podejrzewam ze liczy na to ze tak jak wtedy zacznę go prosić żeby wrócił. Ale dziś nawet nie mam takiego zamiaru. Siedzę oglądam film i zastanawiam się czy coś jeszcze oprócz dzieci nas łączy. Może to hormony ale mam wrażenie ze od jakiegoś czasu mój mąż jest mi zupełnie obojętny.