photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 21 STYCZNIA 2009

Psy wyją.

Na parapecie siedzę.

Ulice zawieszone niezdarne z tym chodnikiem kostropatym w dole.

Śnieg z lewej, bo tutaj był zawsze.

Na skraju dzielnicy od pola, od wschodu wieje.

 

Psy wyją do moich myśli,

o tym spacerze w lesie, który się odbyć nie zdążył, bo jesień

a teraz zima...

 

I wyją do moich bliskich, których ubywa i giną

i nikną po miastach tak samo odległych jak moje,

a reczej już wcale ich nie ma,

a jeśli, to nie wiem.

Telefon zmieniłem,

nie dzwonię...

 

Siedzę i macham nogami.

Z szóstego to sztuka cyrkowa i chwiejna,

framuga wstrzymuje mi ręce,

a ręce wstrzymują mnie jednak,

inaczej już dawno bym przepadł

i przepadłbym, w śnieg ów bym przepadł,

na pola sunąwszy pod prąd ów,

pod śnieg ów niesiony,

to wiatrem, to wyciem.

 

Jak dobrze mi byłoby opaść,

z daleka od domu, od okna,

na drzewa...

na drogę...

na lipiec...

na środek świeżego miesiąca

gdzie troski nie gryzą, nie gniotą,

a wokół nikogo i upał, co włosy przemieniłby w złoto...

Zapomnieć, że zima i zgrzyty,

że wycie przenika przez ściany

I poczuć na sobie tę ciszę

I ową się ciszą dokarmić...

I poczuć na sobie tę ciszę

I ową się ciszą dokarmić...

I poczuć na sobie tę...


Zrobiłam wczoraj.

Nudziło mi się.

Pasuje do treści przekazanej powyżej.

Komentarze

~natalka72 widok z Twojeo pokoju?;D
strasznieeeee wyoko ;)
;*
03/02/2009 14:35:38