Zawieszony nad płomieniami świec... Piłem swoje łzy. ... wino tego dnia smakowało gorzką, truposiarczą lurą. Jak niewiele miałem... Przejęty światłem, pojmany. Przez świat, przez miłość, przez litość, przez eter mej bezmocy. Mój byt jak mróz, ziąb, szlifowana kra, w nim - śnieg - był mi chlebem, łuna była słońcem. Jak niewiele miałem... Przejęty światem pojmany przez świat.
Słowa jak lód, myśli jak lód, oczy jak lód Kości jak lód, serce jak lód Mam w bezkształtnej bryle uwięzione Tyle lat.
Kto mnie wplótł w kwiatostany żądz Na dnie grobu cierpiącego boga? Czyjże tu pogrzeb? Szeleści wiatr. Czyjże to pogrzeb puka do drzwi. Życie bez życia Szeleści wiatr. Życie bez życia puka do drzwi. W ciemnie mszy podziemnych W całuny mrocznych myśli Uciekam od nieboskłonów.