Wydarzenia wyssane z żyły. VI
Nie minęły nawet trzy dni, a ja już mogłam wrócić do domu. Radek załatwił wszystkie papierkowe sprawy związane z wypisem i byłam wolna.
I znowu wróciłam do tego cichego i cholernie pustego, a zarazem przesiąkniętego samotnością mieszkania. Ciągnąc za sobą torbę, wolnym krokiem poszłam do pokoju. Wzięłam czystą bieliznę oraz świeże ubraniem i poszłam do łazienki. Na relaksowaniu się spędziłam dobrą godzinkę. Ubrana w krótkie szorty i luźną koszulkę wróciłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki, ale jak zwykle świeciła ona pustkami. Poszłam do salonu, położyłam się na kanapie przed telewizorem i wybrałam numer pizzeri. Włączyłam jakiś film i wygodnie ułożyłam się na kanapie. Nie minęło pół godziny, a zadzwonił dzwonek do drzwi. -Idę!- krzyknęłam i wolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi.
-Dzień dobry! Mam zamówioną pizze na tej adres, czy to Pani zamawiała?
-Tak, ja. Wszysto się zgadza. Proszę wejść, muszę poszukać portfela.- odpowiedziałam i dalej bacznie przyglądałam się dostawcy. Skąś kojarzyłam tego mężczyznę, tylko nie wiem skąd. Szukałam portfela w torebce, a po głowie ciągle chodziła mi myśl, gdzie ja widziałam tego człowieka.
-Proszę to dla Pana, reszty nie trzeba.- uśmiechnęłam się uprzejmie i otworzyłam drzwi. -Dziękuję, życzę smacznego.- chłopak również odwzajemnij uśmiech. Z pizzą w ręce wróciłam do oglądania nudnego filmu. Nie potrafiłam się skupić. Ten meżczyzna nie dawał mi spokoju. Cały dzień spędziłam na kanapie. To błogie lenistwo przerwał mi dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 21. Niepewnie nacisnęłam klamkę i wyjrzałam zza drzwi.
-Siema Marika! Przyszliśmy Cię odwiedzić!- krzyczęli radośnie znajomi. Otworzyłam szerzej drzwi i z uśmiechem na ustach wpuściłam całą ekipę do środka. Usiedziliśmy wszyscy w salonie. Każdy przyniósł ze sobą odpowiednią ilość alkoholu i nie tylko. Gdy tylko zapaliłam od razu wrócił mi dobry humor i przypomniałam sobie jakie to jest świetne.
-A Darka nie ma z Tobą?- zapytałam po pewnym czasie Czarna.
-Nie, nie widziałam z nim się dzisiaj.
-Tylko dzisiaj? Wczoraj go widziałaś?- zapytał niepewnie Łysy.
-Nie! Nie widziałam go na oczy od czasu jak wyladowałam w szpitalu. Jakie cztery dni będzie. Wszyscy popatrzyli na mnie zaskoczeni, a zarazem wystraszeni.
-Co Wy macie takie miny?- zapytałam rozbawiona.
-Bo nikt Darka nie widziałam właśnie od kilka dni. Byliśmy u niego codziennie, ale nam nie otwierał. Kompletna cisza. A telefon ma ciągle wyłączony i nikt nie wie co się z nim dzieje.
Na chwile spoważniałam.
-Pewnie znowu gdzieś u kogoś zabalował i śpi naćpany. Nie pamiętacie, że takie akcje już się zdarzały? Spokojnie, wróci.- uspokajałam ich, chociaż sama miałam złe przeczucia. Czułam, że coś złego się wydarzyłam. Musiałam go znaleźć.