Jezuniu, jak ten czas leci. Za 2 dni chłopcy będą mieć już 7 tygodni.
Wczoraj byliśmy na pierwszym szczepieniu. Bałam się przeokropnie, byłam kiedyś ze szwagierką na szczepieniu Jej synka i to był jakiś horror. Ale Nasze chłopaki dzielnie to zniosły, nawet bardzo nie płakali :)
Póki co nie ma gorączki, Tymciowi troszkę nóżka spuchła ale już jest dobrze. Ksawciu wczoraj zwymiotował ale nie wiadomo czy to nie przez kropelki.
Tymciu niestety ma pleśniawki ... Pytam się lekarki skąd to się bierze a ona mi na to, że nie wie.
Super lekarka ....
Ogólnie chłopcy zdrowi. Ksawciu waży już 3400, Tymciu 3800. I robią się coraz bardziej podobni do siebie.
No i dają Nam popalić. Z nocy robią sobie dzień i walczymy z Nimi, żeby ich jakoś przestawić.
Chciałam dzisiaj iść na spacer, ale jest zdecydowanie za gorąco. Poza tym jestem dziś sama, mąż 3 dzień walczy z autem i musi je wreszcie skończyć bo bez auta to jak bez ręki.
A co do spacerów, ludzie zachowują się jak jakieś dzikusy. Wszędzie gdzie się nie ruszymy to zaglądają Nam do wózka wiecznie. Najgorsze są te starsze babcie, ledwo idą ale obrócić się potrafi szybciej jak iść. Masakra, już czasem mnie to tak wnerwia że szok.
Pod sklepem ludzie Nas zaczepiają.
Rozumiem, że nie często zdarzają się bliźniaki no ale bez przesady.
Już to jest troszkę uciążliwe jak wszędzie wszyscy się zachwycają, normalnie zachowują się jakby się mieli posikać...
Staram się wpadać do Was na photoblogi, czytam notki, także jeszcze nie ma tak źle, na coś jeszcze mam czas.
Pozdrawiam gorąco :)
Moje WSZYSTKO <3