Przed chwilą patrzyłem na księżyc, był schowany za chmurami ale był jasny i prześwitywał przez pochmurne niebo. Mało tu w Krakowie widać gwiazd, ale tam w górach widać więcej. Polubiłem te eskapady, czasem męczące ale ostatecznie i tak wspaniałe bo widoki piękne i wspomnienia tylko te dobre.
Worek z marzeniami powoli mi się kurczy.
I gdybym mógł coś zmienić i mieć ten pieprzony wehikuł czasu, to bym nic nie zmienił. Nic ostotnego.
Bo jestem sobie mega optymistą wbrew wszystkiemu i wszystkim.
Bo wychodzi. I kiedyś też na pewno wyjdzie! Nieważne którędy i z jakim bagażem.