No i do koni nie pojechałam. Chłop robił TUV dwóch koni, później jakieś pierdoły i wrócił na obiad...
:(
Dobrze, że pogoda była nie za bardzo, bo jakby słońce dawało jak wczoraj to bym nie przeżyła.
Miałam ogony poprać, a tymczasem będą musiały wypłykać się przez deszcz, bo nie wiem kiedy teraz do koni pojadę.
Miesiąc? dwa?
Nie wiem. Może męża wyciągnę z dzieciakami :(