Miałam wczoraj jechać do stajni, ale jak to zwykle bywa, gdy mam coś zaplanowane - leje.
Tydzień była dosłownie wiosna, ogarniałam wokół domu.... a tu masz.
Nie pojechałam.
Pewnie dopiero w niedzielę teraz będzie szansa /o ile wcześniej nie urodzę/
USG wyliczyło termin na 19 marca. Dzieć duży.
We wtorek muszę umówic sie z lekarzem odnośnie cesarki, ogólnie ogarnąć szpital itp.
Torba częściowo spakowana, część rzeczy jeszcze się prasuje, część jeszcze wpraniu.
Nie mam ciśnienia :P
Ciśnienie za to ma blizna po ostatniej cesarce, ciągnie mnie z lewej strony.
Nie pęknę chyba co?
Nie. Muszę na teściową poczekać aż przyjedzie. Przecież jak mąż będzie robił pępkowe ktoś musi ogarniać sytuację. Coby chałupa z dymem nie poszła.