...

Bo zaczyna się robić świątecznie. Czwartkowe poranne.

Hmm, chyba uzależniam się od aparatu xD W czwartek potrafiłam stwierdzić że nie chce mi się spieszyć na drugi angielski i wolę pójść na miasto robić zdjęcia... A dzisiaj miałam iść do sklepu. Sklep jest na końcu uliczki. Ubieram buty, czapkę, polarek, nie biorę kurtki 'bo to przecież tylko chwila' (nawet jeśli jest minus 13), ze sobą biorę tylko portfel, komórkę, klucze... i aparat... drobiazg że wychodzę na niecałe 5 minut. Chociaż tym sposobem mam zdjęcie staromodnego samochodu sąsiadów przyprusoznego śniegiem, które po przeróbkach i dzięki szumom (światło do dobrych nie należalo więc i iso nie było zachwycające) tworzy całkiem fajną tapetę na pulpit... który tak ogólnie muszę posprzątać xD

A co do świąt: jutro (dzisiaj? zawsze mam ten problem po północy) trza się w końcu za prezenty zabrać...