To była szalona podróż. Zbierałam sie o 2:00 w nocy. I wymknęłam się z domu po 5:00 jak jakaś zwariowana uciekinierka...
Byłam tam, mam już legitymację i indeks, ale to dopiero początek. Jeszcze cały stos papierów, jakieś dziwne formalności i cuda niewidy. Ogólnie masakra.
Zaczyna mi się tam podobać, choć stres jest straszny. Na moim roku ludzie chyba są spoko Poznaliśmy dopiero cztery prowadzące, ale są całkiem miłe
(aż wydaje mi się to podejrzane).
Boję się tylko, żę to wszystko sen, a ja w którymś momencie spadnę z hukiem z łóżka i się obudzę...
Dziękuję za uwagę