Łał. Niespodziewanie znowu wszystko jest proste i klarowne. Nie powiem, że cieszę się z każdej zmiany, ale teraz czuję wewnętrzny spokój. A przecież w końcu na tym mi najbardziej zależało.
Pierwszy raz żałuję, że odmówiłam dalszej współpracy (podpisania przedłużającej umowy) i zakończyłam kolejną robotę. Niby na rzecz edukacji, bo praca zbyt wymagająca na pogodzenie tego, ale szczerze będzie mi brakowało tej pracy i niektórych ludzi.
Dodatkowo doszły jeszcze bardzo ciężkie treningi, ale efekty tego może ujawnię za rok. Ważne, że się jeszcze nie zniechęciłam, wręcz przeciwnie, naładowało mnie to pozytywną energią.
Nie sądziłam, że to nadejdzie tak szybko i muszę się przyznać, że... nie chce mi się już imprezować. Sama ostatnio nawet wybrałam imieniny cioci w gronie staruszków zamiast jednej z ostatnich osiemnastek jakie mnie jeszcze czekają. Mam dość patrzenia na nadużywanie używek i wydaje mi się to prostackie. Kurka, chyba się starzeję.
Remont pokoju trwa już cztery miesiące, nawet połowy nie skończyłam, a za jakieś dwa miesiące pasuje się już przeprowadzić. Jedyny plus jest taki, że i tak mam już wszystko w pudłach.
Poza tym mam plan. Same konkrety z opcjami zapasowymi. Powinno się udać. Musi.
https://youtu.be/ilw-qmqZ5zY