Ah, jak miło wrócić na stare śmieci -chociaż raz na rok.
Podobno życie człowieka nabiera kolorytu, gdy skupia się na tym co sprawia mu przyjemność. No to poluje na ciekawsze koncerty. Za mną Black Sabbath i Reignwolf w Łodzi, Pidżama Porno w Gdyni, po roku znów wpadłem do Łodzi na Judas Priest i Five Finger Death Punch, a jeszcze po drodze przetoczył się Szczecin z Eluveitie i Arkoną na scenie.
Radosne życie w sumie. Teraz tylko zahaczyć o Woodstock, w sierpniu Śliwka Fest i można planować dalsze koncertowanie.
A poza tym? Praca, dom, praca, dom etc. Takie to oto fikuśne życie prawie nastolatka. Szukam ludzi do wyjazdu nad morze, jacyś chętni? :)
A na zdjęcia Night Mistress, którzy dali czadu, jak Niemcy w 39' Przyjemnie się słucha polskich zespołów, grających tak dobrze, jak zagraniczne.
Może jeszcze tu wpadnę w wakacje. Trzeba przemyśleć co się chce napisać, bo to nie miejsce na pamiętnik.
No i sumie to KLIK.