Krztuszę się nabytym genetycznie kompleksem .
Pragnienie to coś do czego dążymy ale prawdopodobnie gdy będziemy już blisko celu zmieni on swą niematerialną postać . Zazwyczaj wybieramy miłość lub bogactwo.
Szukam tego i tego .
Jestem ślepcem czy nie jestem jeszcze na to gotowy ? Coraz bardziej brakuje mi oprawianych w złote ramy czułości .
Czemu już nie mogę ze spokojem jadać śniadań u Tiffanego i nadal żyć w swoich urojeniach ?
Miłości poniekąd nie szukam. I tak nie mógłbym jej utrzymać a wyrzuty zraniłyby serce jej jak i moje.
Nie mam wyboru. Nadal gram rolę szczęśliwej maskotki z radością wysysającej kieszenie obcych.
Depczę swoją godność lecz złote napoje ratują wizerunek radości.
Żywię się tym co wypadnie z osoby którą zdepczę aby wyrównać między nami poziom.
Więc ... czekam dalej , czekam na czas kiedy będę gotów zanleźć diamentowy klucz i otworzyć zamknięte w zakamarkach zaginione części duszy .