Trzy duże miasta, wieś i miasteczko.
Powinienem dodać też las i namiot bo to bije na łeb wszystko ale nie o tym dzisiaj.
Niedawno wróciłem do zdjęć z ostatnich kilku lat. Przeglądając je, zauważyłem pewną zależność.
Niezależność pobudza moją kreatywność. Chęć działania.
Wertując kolejne foldery archiwum zauważyłem że w okresie ostatnich 5 lat kiedy mieszkałem w dużych miastach i byłem niezależny, sam dbałem o wszystko co do życia niezbędnie mimo że miałem mniej wolnego czasu robiłem znacznie więcej zdjęć, i to zdjęć przemyślanych i ostatecznie udanych.
Natomiast gdy mój byt był zalezny od innych (złożyło się tak że wtedy mieszkałem w mniejszych miejscowościach - miasteczku i wsi) moja kreatywność, motywacja i chęć fotografowania była mniejsza - choć zdjęcia robiłem na podobnym poziomie, było ich znacznie mniej i wzrastał odsetek prób przed wykonaniem zdjęcia ostatecznego. Również pojawiały się większe pzrerwy pomiędzy jednym a drugim wzięciem aparatu do ręki.
Wysnułem z tego dość nietypowy wniosek. Mianowicie kiedy musiałem używać swojej kreatywności do zapewnienia sobie przetrwania (jedzenia, mieszkania, środków do zycia) kreatywność wciąż była aktywna. Przekładała się również na kreatywność artystyczną, chęć fotografowania, znalezienia czasu żeby póść i zrealizować jakiś projekt. Lub zwyczajnie wyść na spacer z aparatem na "smyczy" licząc na traf szczęścia.
Najbardzie płodnym w udane fotografie okresem był mój półtoraroczny pobyt w Gdańsku. Uważam że to miejsce ma w sobie jakąś niezwykłą energię, bo tam właśnie czułem się najlepiej.
Jeszcze tam wrócę.
Miała być ballada a wyszły dane statystyczne xD