photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 17 CZERWCA 2014

Niestety nie jest to moje zdjęcie, zrobił je ktoś, kto miał albo cholernego farta, albo talent, który umiał dobrze wykorzystać. Nie wiem skąd pochodzi, nie pamiętam, onety czy inne bzdety, ale niewątpliwie jest to najpiękniejsze zdjęcie z pamiętnego 10. czerwca, jakie można sobie wyobrazić. Generalnie, stałam równie blisko, co wyżej wspomniany fotograf. Pierwszy rząd, idealnie na przeciwko Człowieka, który był, i jest zresztą moją największą inspiracją, legendą, Człowiekiem, u którego potrafiłam dostrzec wiele tych samych cech i problemów, co ja. Człowieka, którego imię potrafiłam zdrobnić na milion sposobów, choć jego aparycja nie pasuje na to, żeby zamiast "Trent" nazywać go "Reniuś" (od nazwiska - Reznor).

Marzenie, które miało się nie spełnić, koncert, który nie miał prawa istnienia. Oni mieli więcej nie grać. I don't believe it, I had to see you usłyszeliśmy po czteroletniej przerwie Trenta Reznora i jego ekipy od grania koncertów i nagrywania nowych płyt. My też nie wierzyliśmy. A potem pewnego dnia obudziłam się, miałam wolne, świeciło Słońce. Włączyłam facebooka w telefonie żeby się rozbudzić i zobaczyłam zdjęcie ogłaszające trasę po Europie dodane dwie minuty przed moim wejściem. A potem zobaczyłam "Katowice" i wszystko zaczęło drżeć.

Czekałam pod Spodkiem od 10:30, w zupełności nie wiem po co, bo było nas tylko 5. Ja, dwie dziewczyny z Kalifornii, jedna Francuzka i jedna Szwedka. A potem Mariusz, Łukasz, Agnieszka, Sylwia i inni. I tak do 21, gdy nagle wszystko ucichło i usłyszeliśmy wejście - The Eater of Dreams. Co było potem? Nie sposób opisać. Powiem tylko tyle, że najbardziej fascynującym uczuciem na tym koncercie był moment na Hurt, gdy zobaczyłam, że silny, twardy facet pokazuje prawdziwego siebie. Tak cholernie kruchego, że wystarczyłoby w tej chwili jedno "fuck you!" od jakiegoś niewydarzonego skurwysyna z widowni i byłoby po wszystkim. Są takie krótkie chwile, trwające 5, 10 sekund, które człowiek zapamiętuje do końca życia a przywołanie ich sprawia, że w środku człowieka i w jego umyśle wszystko się przewraca do góry nogami. To było właśnie to 10 sekund.

Spełniłam jedno ze swoich największych marzeń, patrzę na koszulkę NIN dalej leżącą na oparciu łózka, bo nie mam sumienia chować jej do szafki. Będę w niej teraz chodzić chyba codziennie, dumna, że jestem fanem takiego zespołu.

_______

Znowu się rozgadałam, a miałam przecież nie o tym. Panie i Panowie, przeprowadziłam się. Cała ferajna złożona ze mnie z gpsem w ręku, mojego taty, kolegi taty, Łukasza i przyczepki pełnej moich gratów () zwaliła się na głowę mieszkańcom pewnej kamienicy w pewnej bardzo fajnej lokalizacji.

JEST ZAJEBIŚCIE. MAMY ZMYWARKĘ tramwaje denerwują, bo się tłuką kawałek dalej, na głównej. Nie słychać bardzo, ale słychać.

No i w związku z tym chciałam poruszyć pewien temat - Zastanawiam się, dlaczego tak wiele par i małżeństw nazywa mieszkanie razem 'ubezwłasnowolnieniem'. Zapach mężczyzny w domu jest czymś rewelacyjnym. Karteczka "jak możesz, to złóż moje spodnie i sweterki" jest kochana ("jak możesz" <3) Wszyscy mnie straszą, omg nie mieszkajcie razem, omg omg będziecie się kłócić.

No, jakby kłótnie były dla mnie czymś nowym. Mieliśmy już ich z milion, ale kwestią jest wszystko sobie wyjaśnić i się pogodzić, zresztą co ja tu będę dawać rady. Nie zamiatajcie wszystkiego pod dywan, bo skończy Wam się to tak, jak mój poprzedni związek - no fajnie fanie, nie rozwiązujemy kłótni, a jak wypierdoliłam pewien dzień w kosmos ze złości o te wszystkie spiętrzone problemy, to było już po wszystkim.

Pf, i dobrze

Od dziś zaczynamy Wspólny Rejs. Dzisiaj wielka przeprowadzka Ł. Chcecie, to mówcie, że co my robimy OMG OMG, haters gonna hate. Tylko, że My dziś spełnimy Nasze największe wspólne marzenie, żeby wreszcie na co dzień być blisko, a hejciory nadal będą siedzieć przed kompem i zalewać się żółcią, zamiast zająć się własnym życiem.

I będziemy mieli Chrisa!!!!!! (o Chrisie w następnej notce) Tyle :)

 

ps. Weganie, wybaczcie, ale wielu z Was to naiwni ludzie. Znaczy może nie weganie, tacy "wanna-be-vege". Sytuacje w mojej pracy:

1. TO JEST BIO - BIERZEMY! Nie ważne, że za kromkę chleba zapłacimy 29zł!!!!!

2. JESTEM EKO, KUPUJĘ WSZYSTKO, CO ORGANICZNE! Nawet batoniki za 7,50 sprzed lady!

3. TA KAWA JEST FAIRTRADE! O BOŻE! Kosztuje 98zł, co tam, biere!

4. ORGANICZNE RZECZY!!!! SOJA, OMG, SUSZONA SOJA ZAWAŁ

5. Jestem vege, jem humus, poproszę osiem opakowań po 15zł każde!!!!!!!!!!!!

6. TO NIE BYLE CO, JESTEM EKO-BIO-FIT-TEREFERE-VEGE!

 

Przwdziwi weganie, współczuję Wam tych wanna-be.

 

Posłuchajcie coś Renia.

Informacje o szukamstylu


Inni zdjęcia: Kolejny mix patkigdKolejny mix patkigd;) patkigdMufasa Król Lew patkigdNad morzem patkigdZ Koszyczkiem patkigdTorcik patkigdnowy keris25.05.2025 evenstarLot samolotem bluebird11