(...) dyplomy z nauk humanistycznych sa świetne. Można znaleźć sens tam, gdzie go nie ma. I pozwólcie, że was zapewnię - jego nie ma. Nie szukajcie go. Szukanie sensu jest jak szukanie rymu w książce kucharskiej. Nie znajdziesz go, ale za to spieprzysz suflet. Jeśli nie spodobała wam się ta metafora, to reszta też wam się nie spodoba. (...) Teraz, w wieku 37.9 lat, podaruję wam 9 lekcji życia, aby przypomnieć o chrześcijańskiej tradycji dziewięciu lekcji i pastorałek. Również nieco niezrozumiałych. Niektóre z tych informacji będą dla was inspirujące, inne nudne, a za tydzień z pewnością wszystko zapomnicie. I ostrzegam, będzie tu mnóstwo fałszywych porównań oraz niejasnych aforyzmów, które dobrze się zaczynają, ale kończą bez sensu. No to zaczynamy.
Po pierwsze: nie musicie mieć marzenia. W amerykańskich talent shows zawsze mówi się o marzeniach. Jeśli jest coś, o czym zawsze marzyłeś, co masz w sercu, to okej, próbuj! W końcu to wiąże się z twoim czasem, ściganie marzenia. Jeśli to marzenie jest naprawdę duże, spełnienie go zajmie ci większość życia, zatem kiedy już je spełnisz i będziesz się gapił w otchłań bezsensu swojego osiągnięcia nie będzie ono miało znaczenia, gdyż będziesz bliski śmierci. Osobiście jestem za gorliwą pogonią za celami krótkoterminowymi. Bądźcie mikro-ambitni. Spuśćcie głowy i dumnie pracujcie nad tym, co macie. Nigdy nie wiecie, gdzie was to zaprowadzi. Bądźcie tylko świadomi, że na waszym horyzoncie prawdopodobnie pojawi się kolejna pogoń. Dlatego powinniście być ostrożni z celami długoterminowymi. Jeśli wybiegniecie za bardzo do przodu to nie dostrzeżecie kątem oka tej iskierki, prawda? Rada numer dwa: nie szukajcie szczęścia. Znajdźcie sobie zajęcie i starajcie się uszczęśliwiać innych, a być może otrzymacie trochę szczęcia jako efekt uboczny. Nie zostaliśmy stworzeni do bycia wiecznie zadowolonymi. Zadowolone Australopiteki zostały zjedzone zanim przekazały swoje geny. Po trzecie: pamiętajcie, to tylko fart. Macie farta, że tu jesteście. Mieliście ogromne szczęście, że się urodziliście i zostaliście wychowani przez miłą rodzinę, która dobrze was wychowała i dała możliwość pójścia na studia. A jeśli mieliście okropną rodzinę to nie mieliście farta i wam współczuję, ale nadal mieliście szczęście. Mieliście szczęście, że byliście zlepkiem DNA, a ono stworzyło mózg, który (osadzony w okropnym dla dziecka środowisku) podjął decyzje, które w ostateczności przyczyniły się do tego, że kończycie właśnie studia. Zrozumienie, że tak naprawdę nie możecie zbierać pochwał za wasze sukcesy ani też winić innych za porażki pozwoli wam się stać pokornymi. Empatia jest intuicyjna, ale możecie też nad nią pracować intelektualnie. Po czwarte: trenujcie! Wybaczcie wy pulchni, bladzi, palący absolwenci filozofii, marszczący brwi na kształt krzywej Kartezjusza kiedy widzicie ludzki ruch motłochu przeciskającego się pomiędzy miniaturowymi pachołkami na drodze ich egzystencji. Mylicie się, a oni mają rację. W sumie to macie rację w połowie. Myślicie, więc jesteście, ale także uprawiacie jogging, więc dobrze śpicie i nie jesteście przytłoczeni lękiem egzystencjalnym. Nie będziecie Kantem i nie chcecie być. Dbajcie o wasze ciała, będziecie ich potrzebować. Większość z was dożyje setki i nawet najbiedniejsi z was osiągną poziom bogactwa, o którym większość ludzi w dziejach nawet nie marzyła. A to długie, luksusowe życie, które macie prze sobą wpędzi was w depresję. Ale nie rozpaczajcie! Istnieje odwrotna zależność pomiędzy depresją a trenowaniem. Piąta rada jest następująca: bądźcie surowi wobec swoich opinii. Słynny bon mot głosi, że opinie są jak otwory odbytowe, to znaczy każdy je ma. To bardzo mądre, ale ja bym dodał, że opinie znacznie różnią się od odbytów tym, że wasze powinny być nieustannie i dokładnie badane. Musimy myśleć krytycznie i to nie tylko o pomysłach innych. Bądźcie surowi wobec swoich poglądów. Bądźcie surowi intelektualnie. Zidentyfikujcie swoje skłonności, uprzedzenia i przywileje. Większość argumentów społeczeństwa istnieje dzięki nieumiejętności dostrzegania niuansów. Mamy tendencję do generowania fałszywych dychotomii, a potem próbujemy poprzeć jeden punkt dwoma zupełnie różnymi założeniami. I proszę, nie myślcie, że nauki ścisłe i humanistyczne ze sobą kolidują. Jest to niedawny oraz bardzo głupi i krzywdzący pogląd. Nie musicie być nie-ścisłowcami, aby tworzyć piękną sztukę czy wspaniale pisać. Nie musicie być przesądni, aby zostać poetami. Nie musicie nienawidzić ochrony środowiska, aby troszczyć się o piękno planety. Nie musicie zaprzedać dusz, aby promować miłosierdzie. Nauki ścisłe nie są suchą wiedzą ani też systemem wierzeń. Jest to tylko termin opisujący nasze stopniowe poznawanie poprzez obserwację. Nauki ścisłe są zajebiste. Po szóste: bądźcie nauczycielami! Proszę, proszę bądźcie nauczycielami. Po siódme: zdefiniujcie siebie na podstawie tego, co kochacie. Zauważyłem ostatnio, że kiedy ktoś się mnie pyta jaką lubię muzykę to odpowiadam: cóż, nie słucham radia, ponieważ teksty popowe mnie denerwują. Albo jak ktoś pyta jakie lubię jedzenie, to mówię: uważam, że olej truflowy jest nadużywany i nieco ohydny. W internecie ciągle widzę ludzi, którzy za przynależenie do subkultury uważają nienawidzenie Coldplay, czy futbolu albo feministek czy też Partii Liberalnej. Mamy tendencje do definiowania siebie przeciwstawiając się różnym rzeczom. Spróbujcie wyrazić swoją pasję do rzeczy, które kochacie. Bądźcie za rzeczami, a nie tylko przeciw nim. Numer 8 - szanujcie ludzi z mniejszą władzą od waszej. W przeszłości podjąłem wiele ważnych decyzji odnośnie ludzi, z którymi pracuję, głównie na podstawie tego jak traktowali obsługę w restauracjach. Nie obchodzi mnie, czy to ty masz największą władzę. Ocenię cię na podstawie tego, jak traktujesz tych z najmniejszą. I dziewiąta, ostatnia rada: nie spieszcie się. Nie musicie już teraz wiedzieć, co chcecie zrobić ze swoim życiem. Nie mówię, że macie siedzieć całymi dniami i palić jointy, ale nie panikujcie. Większość znanych mi osób, które były pewne swojej ścieżki kariery w wieku 20 lat przeżywa teraz kryzys wieku średniego. (...) na początku tej wypowiedzi powiedziałem, że życie nie ma sensu. Nie było to lekceważące stwierdzenie. Myślę, że to absurdalne szukać "znaczenia", w zbiegu okoliczności, który zrodził się po 13,8 miliardach lat nieplanowanych wydarzeń. Myślenie że wszechświat ma dla nas cel zostawcie ludziom. Jednakże nie jestem żadnym nihilistą. Nie jestem nawet cynikiem. Tak naprawdę to jestem bardziej romantykiem. A oto moja idea romansu: wkrótce umrzecie. Czasami życie będzie się wydawało długe, ciężkie i na Boga, jest ono męczące. Czasami będziecie szczęśliwi, czasami smutni, a potem będziecie starzy, a następnie nieżywi. Jest tylko jedna rozsądna rzecz jaką możecie zrobić z tym bezsensownym życiem: spełnijcie je. Nie zapełnicjcie, spełnijcie. I moim zdaniem życie jest najlepiej spełnione, kiedy uczymi się tyle, ile możemy o tym, o czym tylko możemy. Kiedy jesteśmy dumni z tego, co robimy, potrafimy współczuć, dzielić się pomysłami, biegać, być entuzjastycznymi. A potem przychodzi miłość, podróże, wino, seks, sztuka, dzieci i wspinaczka górska, ale to wszystko juz przecież wiecie. To nieprawdopodobnie ekscytująca rzecz, to wasze jedno, bezsensowne życie.
Inni zdjęcia: ttt bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegames