błeee, wczoraj było całkiem nieźle, gdyby nie to, że w pewnym momencie zgubiłem telefon(po długich poszukiwaniach znalazłem go gdzieś w środku lasu, ukrywał się pod liśćmi :P), gdybym też nie zderzył się z tym cholernym głazem(hasam sobie wesoło w nocy po wieży i nagle łup, kolano to myślałem, że mi odpadnie) no i gdybym nie miał pewnych dziur w pamięci, jeśli chodzi o końcówkę. Tak poza tym to było naprawdę nieźle, ale póki co muszę trochę przystopować, zdecydowanie przesadzam z tym hasaniem i nic dobrego z tego nie wynika, aż siebie momentami nie poznaje.