tak siedzisz sobie w knajpie, kulturalnie zachlewasz mordę jak codzień
a tu nagle z twarzą marylin monroe ci dojebią,
niespodziewanie, prosto w pysk.
wtedy leżysz na ziemi i już nikt cie nie uratuje. toniesz.
masz tylko spirytus przed sobą.
wściekły pies czeka, sponiewiera do bólu.
no i śni mi się to nasze dobro nieustannie.
jakby noc była tym drugim, niespełnionym,
piękniejszym życiem.