Zawsze wolałam chodzić i szurać stopami o chodnik pełnych liści niż zatapiać się w letnim prażącym słońcu...
Marzę błogo otulić się kocem...Zapachem, rozpływać się...Śnić...
Ostatnio sen twardo trzyma mnie przy sobie...i choć jest przyjemny i choć chciałabym go pamiętać...by odnaleźć w nim Trochę...czy też Trochę więcej...niestety rano budzę się i czuję tylko to przyjemne uczucie, które przemija...może to dlatego że patrzę od razu w okno? Kiedyś ktoś mi powiedział, że jak po otworzeniu powiek spojrzy się w okno zapomina się swój sen....;)
Ostatnio wkładam do szufladek wspomnień coraz większy bagaż...porządkuję...choć ten nieład wzbudza chaos myśli....rozdziera cisze, która subtelnie się tworzy.
Porządek...przecięz tu wcale nie chodzi o porządek...
Chwytam Słońce w dłonie. Czuję jak rozgrzewa od środka... jak Bije...
Otulam się kolorem Nocy.