Ta sama ściana po remoncie :) półki w słupkach również są podświetlane, ale tutaj akurat były wyłączone. Jestem mega dumna z mojego męża, że ogarnął wszystko sam. Od elektryki, stelaży na suficie i ścianach, płyt karton-gips, zdrapaniu tapety, gładziach, porobieniu tych wszystkich półek, malowaniu, panelach, na kamykach kończąc. Cieszę się, że mam w domu nie tylko uzdolnionego kucharza, ale również fachowca, który radzi sobie sam z remontami dzięki czemu możemy zaoszczędzić na budowlańcach, którzy (jeśli są dobrzy) liczą sobie krocie :)
Nasza majówka upłynęła pod znakiem pracy na działce. Nasz domek zyskał zadaszenie tarasu i papę na dachu, nieskromnie się pochwalę, że wszystkie drewniane elementy tarasu malowałam własnoręcznie a mąż montował. Niestety wczoraj i dziś musieliśmy odpuścić z powodu pogody. Wczoraj cały dzień ulewa, a dziś też przelotnie popaduje. Za to poleniuchowaliśmy w domu i obejrzeliśmy wieczorem film z teściową ;) dziś pojechaliśmy tylko zobaczyć czy po wczorajszej ulewie nic nie zalało i wszystko jest szczelne, ale mój mąż kolejny raz się popisał i wszystko jest ok. W drodze powrotnej odwiedziliśmy cmentarz i groby teścia i babci. Za każdym razem gdy tam jestem nie potrafię powstrzymać łez i tak samo było tym razem. Może kiedyś się to zmieni, ale na razie w to wątpię, bo cały czas nie potrafię się pogodzić z tym, że babci nie ma już z nami...
Jutro natomiast czas wrócić do pracy. Prawie tydzień laby i coś czuję, że ciężko będzie zwlec się rano z łóżka ;) tymczasem życzę Wam bardziej pogodnego ostatniego dnia majówki niż jest u nas :)