Nasz kochany 3-latek i jego starszy brat podjarani prezentem :)
Znowu minęło troszkę czasu od poprzedniego wpisu. Mieliśmy piekny słoneczny i w miarę ciepły tydzień, więc postanowiłam wykorzystać tą pogodę na ostatnie jazdy rowerem do pracy ;) jeśli chodzi o pracę to dostałam nowe obowiązki tak aby odciążyć kolegę, który zajmuje się już chyba wszystkim. Padło na reklamacje i mam czas do końca miesiąca aby się ze wszystkim zaznajomić i zrobić tak, żeby mi było najwygodniej. Poza bębnami to chyba najbardziej niewdzięczna rzecz do robienia, a wiem to bo już nie raz mu przy tym pomagałam... Szkoda tylko, ze nie bardzo mamy czas, żeby usiąść i żeby mi na spokojnie wszystko przekazał tyle mamy pracy. Na szczęście mam już jakiś plan jak to sobie zorganizować tylko najgorzej pewnie będzie przestawić kolegów na nowe zasady które chcę wprowadzić. Czeka mnie walka z wiatrakami i pewnie nie raz z klientami. Chciałam się z tego wykręcić ale niestety nie ma na magazynie innej osoby, która mogłaby się tym zająć, ponieważ nowy kolega nie ma jeszcze doświadczenia i wystarczającej wiedzy, a reszta jeździ na roboty i usługi elektroinstalacyjne. Dodatkowo nasz uczeń, który po wakacjach wrócił na praktyki sprawia, że moje mega pokłady cierpliwości zaczynają się kończyć... Ale co tam, dam radę ;)
Poza pracą na szczęście jest w miarę spokojnie. W weekendy działamy z mężem na działce i przygotowujemy ją na nadchodzącą jesień. Co drugi dzień jeździmy podlewać co ważniejsze i zbierać nasze pyszne maliny. A co za tym idzie dziś na stół wjechał placek z malinami, robiony na szybko wczoraj wieczorem.
Uciekam wykorzystać ostatni dzień weekendu i wypocząć na maksa u boku męża przed kolejnym tygodniem pracy ;)
Pięknej i słonecznej (tak jak u nas) niedzieli dla Was :)