Aż nie chce mi się wierzyć, że poprzednia notka jest sprzed tygodnia!!
To tyle się działo w jeden tydzień?!
No więc...:
- poniedziałkowy angielski 19/20
- wtorek: wiosenne porządki.
Podręczniki won na półkę z podręcznikami, zeszyty do kosza
(polski i matma do spalenia)
- środa: obiadek u babci
(bo mama mojej mamy i mojego taty chciała swoje dzieci u siebie)
- czwartek: znów sprzątanko, ogólne ogarnianie, relaks (w końcu mam wakacje, nie? )
- piątek: "Sex w wielkim mieście", czyli kino z Kasikiem, Domcią i Iloną.
- sobota: impreza zwana balem pomaturalnym! W 100% udana
Może impreza była jak to impreza, trochę rozmów (dzięki Dory ), trochę tańców (dzięki wszystkim), trochę śmiechu i ogólny fun, ale najlepsze było to, co działo się po imprezie (dzięki Jasiu!!!
)
- niedziela: Hmm... Nie pamiętam o której się rozeszliśmy do domów...
Ostatnia godzina jaką pamiętam to 10 coś... ale wtedy jeszcze nie szliśmy...
Może coś koło12? 13? 14? Nie pamiętam.
Wróciłam do domu, łyknęłam tabletkę, zjadłam śniadanie i poszłam spać. Przebudziłam się żeby przeczytać i odpisać na smsy (4 wiadomości od 4 osób z pytaniem: "I jak tam impreza?") to było coś koło 16, poszłam spać, mój szósty zmysł obudził mnie za pięć 22:00 (bo w niedziele zawsze oglądam "Kości"), włączam TV, a tam jacyś ludzie po scenie biegają... No cóż... Zjadłam płatki, wypiłam herbatę i zasiadłam przed kompem.
Pracowity tydzień, nie??
Nawet jak nie, to ----> PRZECIEŻ MAM WAKACJE!!! (kocham to zdanie...)
No to tyle....
Na zdjęciu moje laseczki: (od lewej) Majusia, ja, Asiusia, Pati, Moni
Fota z babskiego wieczoru