Niby nic. Trzy dni pisania, dwa dwa dni mówienia.
Jednak potrzebowałam odpoczynku.
W zeszłą sobotę byłam z Koszą w Olsztynie.
Zaszłyśmy nawet do kina.
Byłyśmy na filmie z moim bogiem - Georgem Clooneyem <3
Przszyły wspomnienia...
Kino przynajmniej raz w miesiącu, stare miasto, kwiaty, pizza u Darii
Leżenie na ławce i opalanie się z muzą w tle czekając na ciopąg
było bardzo relaksujące **
Zdjęcie przedstawia to, że musiałam się wykrzyczeć.
Po ustnym polskim oczywiście.
W poniedziałek angielski.
Ale o to się nie martwię - pytanie tylko na jakim poziomie zdam
Wczoraj: piwko i spacerek z Emi
I już było lepiej...
Dziś: babski wieczór
Brakowało mi tego strasznie.
Parę win, muza i aparat robią swoje
Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi
odpocząć i się zrelaksować