Cisza cisza cisza... zabij mnie lepiej nim sama to zrobię...z każdym oddechem umieram, raz po raz kurcze się i zamykam się w sobie... raz z razem, coraz mocniej... aż w końcu ostatecznie. Wiesz to. Oni też to wiedzą. Ta nieśmiała pewność dawno siedzi im w głowach... zabij mnie nim sama się spalę w swej delikatności, swym osobistym piekle... W ciszy płynął szkarłatne łzy po policzkach. Łzy, których nikt nie widzi, bo one są niewidoczne... Ile masek chowasz w swoim obliczu, no ile?! Ile nadgarstków nosi ślad krwiożerczych zębów?! Ile policzków obłąkanych rumieńcem skrzywdziłaś?! Ilu sercom dałaś nadzieję na piękniejsze jutro?! Ile murów przez to pękło?! Ile serc nie uciekło?! Szmato!