z Kasią, młodszą szwagierką, podczas wesela starszej szwagierki. mam nadzieję, że nie zginę za to zdjęcie. ;)
dawno nie pisałam. ostatnie dni mijają miło.
święta - trzy śniadania, w planach było też czwarte, ale nie wyszło. najpierw to w domu, z rodzicami, następnie u cioci, trzecie zaś u babci. czwarte miało byc u mojej cudownej teściowej, ale w efekcie skończyło się spacerem z Darkiem. świąteczne sałatki, żurki i wszelakie kombinacje z jajkami skończyły się w tym roku nad zwyczaj szybko. a szkoda, bo ten śledzik z cebulką (mój tato wykazał się talentem kulinarnym) wyszedł na prawdę wyjątkowo pyszny !
wczoraj natomiast dzień spędzony w galaxy na zakupach ze szwagierkami. nogi tak weszły mi w tyłek, że do tej pory ich nie czuję, ale przynajmniej zaopatrzyłam się w czarną spódniczkę, zieloną koszulę w kratę i kolejne dwie ksiązki o fotografii dzięki którym już poczułam napływ wiosennej weny! w końcu! niemal pół roku bez niej było frustrujące.
poza tym... to co się ostatnio dzieje jest dla mnie niepojęte. jak można zwolnić z pracy człowieka po technikum, studiach, z wykształceniem, ogromną wiedzą, inteligencją, chęciami do pracy i niesamowitym talentem? do tego z długim stażem. zwolnić, ot tak, bez żadnego uargumentowania. niepojęte.
szmaragdówka w planach. po informacje prosze pisać do mnie na gg, dzwonić lub cokolwiek podobnego. udzielę ich, jeśli uznam za stosowne.
to tyle.
WIOSNA! w końcu.
no i sto lat mojemu tatusiowi, jako że 10 kwietnia kończy 50 lat!
kocham Cię! ;**
[z dnia na dzień coraz mocniej, a za dwa dni minie półtora roku razem :D]