no, to ten. w końcu spięłam poślady i postanowiłam coś tu dodać.
witam w 2010. oby ten rok był dużo, dużo lepszy niż poprzedni, a przynajmniej o ciupeńkę. a zaczął się wyśmienicie. w sumie 2009 skończył równie dobrze. 31 grudnia - przychodzi do mnie Darek, posiedzieliśmy trochę po czym o godzinie 18 ruszyliśmy dupska do monopolowego. zakupiliśmy co trzeba, następnie droga była oczywista: udać się do Szwagierki na sylwestrową domówkę. popiliśmy, posiedzieliśmy i pogadaliśmy, kiedy to koło 23 ktoś wpadł na pomysł wyruszenia na Zamek na fajerwerki. szczerze muszę przyznać, że w tym roku były wybitnie marne, no ale nic. otworzyliśmy Igristoja i szampana o zacnej nazwie Raffaello, wypiliśmy i udaliśmy się spowrotem na domowe picie.
muszę przyznać, że noc sylwestrowa była udana. poznanie zalewajki (zupy zrobionej ze wszystkiego co jest pod ręką, w smaku połączenie żurku i grochowej... bardzo smaczna, zapychająca jak cholera! xd) i spędzenie czasu z fajnym towarzystwem. to jest to. ^^ ano i nawet kaca rano nie miałam co mnie cieszy. :D
na zdjęciu natomiast w końcu, od dłuższego czasu na tym fotoblogu - moja skromna osoba. xd
Cudowny mój ;**
kocham Cię!