moje ciało krzyczy, że chce odpocząć.
staram się zatrzymać, ale jest tyle niedokończonych spraw, że tylko załamuję ręce.
i chory dysonans poznawczo-emocjonalny mi się tworzy.
Bo z jednej strony wiem, że muszę dać ciału choć pół dnia odpoczynku a z drugiej nie mogę się zatrzymać, bo mój bagaż zaległości powiększy się dwa razy.
i po co się tak spieszyć ?
i gdzie ?