photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 PAŹDZIERNIKA 2015

Wczoraj była notka o mojej mamie, to dzisiaj kolej na tatę. Kiedyś nie mieliśmy najlepszego kontaktu. Gdy byłam mała, był moim idealnym tatusiem. To on puszczał mi Rycha Peje, to on pokazał mi Nagły atak spawacza. To z nim oglądałam mecze piłki nożnej. Zawsze, gdy wracał z domu kupował mi coś słodkiego. Rzadko bywał w domu, ale jak już był to spędzaliśmy naprawdę fajnie czas. Gdy miałam około dziesięć lat, nastąpił przełom. Zaczęliśmy się kłócić o wszystko. Ojciec zmienił pracę, więc był niemalże zawsze w domu. Nasze kłótnie nie miały końca i przeszkadzały wszystkim domownikom. Zawsze dostawałam wyzywanie, że to moja wina. W przypływie złości wykrzyczałam mamie, że tatuś mnie już wcale nie kocha. Ten dzień zmienił nasze życie. Mama przeprowadziła z tatą poważną rozmowę i na drugi dzień było o wiele lepiej. Zaczęliśmy się lepiej dogadywać, wróciliśmy do wspólnego oglądania meczy. Dzisiaj też się kłócimy, prawie codziennie, ale oboje się czegoś nauczyliśmy. Nauczyliśmy się wybaczania. Mamy identyczne charaktery, stąd te sprzeczki, ale dzisiaj już się na siebie nie gniewamy. Po pięciu minutach od burzliwej wymiany zdań normalnie ze sobą rozmawiamy. Mam najlepszego tatę na świecie. Zabiera mnie na mecze, idzie ze mną na tatuaż. Nie jest idealny, ale czy istnieje w ogóle taki człowiek?

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika szczesliwadziesiatka.