A tak właśnie o to wyglądał Nasz niepozorny wykres. Zaczęłam się obserwować w listopadzie tamtego roku i doznałam szoku jak bardzo mój organizm działa po swojemu. Owulacje raz były, czasem nie... Bałam się, że będziemy starać się latami. Do tej pory nie wiem czy temperatura faktycznie była tak stała czy może to wina termometru, który popsuł się bez mojej wiedzy :D a miałam nic nie mierzyć i odpuścić. Ale nie mogłam. Bałam się że przegapimy owulacje. Tak czy inaczej udało się i już dziś mamy wizytę!! <3 nie możemy się już doczekać. Tak bardzo chcemy poznać już Nasza mała istotke. Mamy nadzieję, że u niej wszystko w porządku. Przecież musi być! :* Mąż oszalał. Ogląda wózki, myśli jak meblowac pokój, jak ozdobić ścianę przy łóżeczku. Nie poznaje go :) ale to cudowne uczucie patrzeć na niego tak szczęśliwego. <3 A niunia zrobiła rodzicom prezent i pokazała się w postaci dwóch pięknych kreseczek w moje urodziny. Piękniejszego prezentu nigdy jeszcze nie dostałam :*
Trzymajcie kciuki za Nas, prosimy! :* ( szczególnie za mamę panikare, która cieszy się a zarazem boi dzisiejszej wizyty :P)
Dam znać po wizycie co słychać u Naszego skrzata :*