nie. nie! koniec! finito! trzeba wstać, otrzepać się i wyjść. chciałeś, ale się nie udało. to niczyja wina. po prostu w życiu tak już jest. tak, masz rację, było pięknie. ale to tylko słowa. nawet najpiękniejsze słowa nie mogą zastąpić czynów. boli, to oczywiste. twoja własna głupota chyba boli najbardziej. ale to nic nowego. to cię wcale nie dziwi, prawda?
a może wyolbrzymiasz? może oczekujesz zbyt dużo od kogoś, od kogo oczekiwanie niczego jest już zbyt dużym wyczynem? nie piszę tego, aby ci zaszkodzić. ale prawda boli. może powinieneś wyciągnąć naukę z lat wcześniejszych, kiedy nie mogłeś na to liczyć, spodziewać się czegokolwiek.
ciężko jest zaakceptować kolejną porażkę (a jeśli to jeszcze nie porażka...?), ale ze wszystkim można żyć. ze wszystkim i bez niczego jednocześnie.
przecież nic ci nie ubyło, bo jeszcze nic nie miałeś. zostały te same marzenia, plany na przyszłość, cele do osiągnięcia. tym, kim chciałeś być, nadal zostać pragniesz. tego, który w twoim sercu jest numerem jeden, jeszcze nie zdążył zastąpić ten, który miał się tym numerem stać. żyjesz. nadal tak samo. masz tyle samo kończyn, palców, taką samą głowę, tułów też się nie zmienił.
to prawda, że pokój wydaje się bardziej pusty niż zwykle. ale spokojnie, to ocena czysto subiektywna. wstaw rzeźbę, doniczkę z kwiatem albo lampę. albo kup psa, będziesz miał kogo kochać.
jest wyjątkowo kiepsko.
/bardzo chciałabym zasnąć i obudzić się w październiku, w Krakowie, ze wszystkim za sobą/
P.S. Tusz, jak widzisz, miałeś rację.
I widziałam Wasz filmik na dzień kobiet.
Świetny :)
Tylko obserwowani przez użytkownika szczesciadosc
mogą komentować na tym fotoblogu.