wsiadam do windy, jadę z 7. piętra na sam parter. na 4. pietrze przysiada się ciotka, której udaje ze nie znam.
wita się ze mną. ja się usmiecham. mówi, że jestem pulchniutka o łapie w swoje chłodne palce moj tluszcz
zgromadzony na policzkach.
czuje się jak wielki balon. jedna duża fałda, która zamiast znikać nigdzie sie nie wybiera.
kupiłam sobie czerwoną herbate ale co z tego
zgubiłam zyletke, jutro poniedziałek
a może by tak jeść do 500kcal
lub wgl nie jeść
wypruje sobie żołądek.
mam dość. dziekuje Wam ze jestescie. tule Was serduchem :33