[b]ciąg dalszy nastapił...[/b]
"o dziadku podąrzamy tu od 3 dni i 3 nocy.. wielki slimak skonsumował nam wszystko.. nie wiemy co uczynić, jestesmy zmarnowani, głodni, a moje magiczne stepujace kierpce straciły swa moc"
"a wez spierdalaj" odparł ostentacyjnie dziadek kermint i zatrzasnął drzwi...
"o mosh.. i co my teraz poczniemy długo włosisty"
"moja mała blondyneczko" odparł orson
"hm.. a wiesz co dobry pomysł" odpowiedziała uradowana blondi.. i zaczęła wymachiwac swoimi długimi blond włosami, które się zaczęły rozdwajac i roztrajać aż wkońcu zajęły wystrarczająco duzo miejsca, zeby w nie wejść...
o tak.. to była magiczna kraina.. mlekiem i miodem płynąca... w ten zdarzył się cud.. ujrzeli zasplątanego indyga w 63747653 włos który się niechca wciął w 7394754473 poczwórnie rozdwojonego włosa..
"a niech to kierpiec strzeli w maliny" powiedział oburzony indyg... "nie dośc, że na święta mnie z tej notki zwolnili to jednak im sie szkoda zrobiło i umiescili mnie w big bush żytka"
ale geniusz z orsonem byli innego zdania.. to była ich jedyna szansa..
"o wielki indygu! prosze zaprowadz nas do babki! " zaszlochał geniusz
"zabij mnie! nie wiem" odparł indyg.
"to po jakiego grzyba kostek cie wziął do opowiadania?"dociekała blondi
"a h.. mnie to..walcie się wszyscy nie zrobicie ze mnie świątecznego ptaka! ja tu wróce z ptasią grypą!"
(chwiliowa przerwa w nadawaniu, jak wiadomo indyg jest tylko indygiem i wyczarowac cos musi pod naciskiem autora)
dalsza część bajki już wkrótce
on photo: bojący się zarazków gen, mściwo spoglądający w stronę potworka.. w dalszje części planu babka