nie wiem czy znacie to uczucie... i zrozumiecie o czym mówię.
będąc dzieckiem pamiętam, że jak zbiegałam z górki w pewnym momencie moje nogi ruszały się szybciej niż mój mózg tego chciał.
biegły same z siebie... i za nic na świecie nie umiałam ich zatrzymać.
pamiętam to uczucie tak dobrze, bo było najbardziej niezwykłym ze wszystkich odczuć.
jak dziecko biegnie z górki czuje niesamowitą wolność - jakby zaraz miało odlecieć.
ale z drugiej strony ogromny lęk - że nie da rady się zatrzymać.
na ogół upadałam potem. ale sam "lot" był tego wart.
dziś jestem jak to dziecko wtedy.
tylko nie wiem, czy "mój lot" jest na tyle wspaniały, że opłaca się ryzykować upadek.