Tak dla odmiany w kolorze i z uśmiechem. Bo jakoś tu szmutnawo ostatnio mimo wszystko, a to niebo jest dziś takie, że tylko myślę, kiedy mi spadnie na głowę...
Za wszystkie moje przerwy przepraszam, ale jakoś tak nawet ostatnio weny nie mam żeby tutaj pisać i fotować.
Jakkolwiek próbuję się zorganizować na nowo.
A tego sobie słucham dzisiaj:
Nie będę kochać Cię, miły, odejdziesz w zapomnienie,
Ta miłość nie na me siły - kolejne zapatrzenie.
Naiwna zieleń nad głową, sad w jedwabnych sukienkach,
Nie będę rozmawiać z Tobą, spojrzeniom będę uciekać.
Wiary tyle, co w dłoni, mniej niż ziarenko gorczycy,
Ten pocałunek słony, on się zupełnie nie liczy.
Widzę, jak idziesz drogą, gwałtowny ból mnie przeszywa
I już tak tęsknię za Tobą jakbym była nieżywa.
Wiary tyle, co w dłoni, we własny zapał i serce
Ten pocałunek słony to pocałunek, nic więcej.
Tia... Dokładnie tak.
Bezosobowo jest, wiem. Przepraszam.