Pierwsze koty za płoty, a życie to jakieś dziwne coś. Poplątało się, zaplątało i nasionko dziwoty się wykluło. Nie ma samotności, bo potrafię rozmawiać z dużymi dziewczynkami, które wyrosły z zabaw na chodniku pełnym kupy.To tyle.
Karmienie się wspomnieniami jest jak żucie starego chleba. Niby podobny smak, ale już gryzie w dziąsła chrupkość, bo stare, bo pfe i ble i niedobre. Byle pleśni się nie najedzmy, bo potem boli nie tylko brzuszek. Takie nowe moje myśli i jakby nie moje. Ale w sumie ja to nie ja. Gdzie ten wszechogarniający optymizm? uciekł, bo realizm jest bardziej wierny. Gorzko, Gorzko! nie będzie pocałunków, bo na Twoich ustach pleśń urosła i wygląda jak kora brzozy obsiusiana przez psa, który przy pierwszym spotkaniu tak ładnie szczekał. Niby jeszcze nie to, a jednak. Wypalamy most co? może co?
Pierwsze coś.
Nauczmy się kontrolować myśli. Od nich zależy większość nocy.