Byłam na jego grobie.
Myślałam że dam radę,
że będę potrafiła normalnie pójść tam,
pomodlić się.
Jednak bardzo się myliłam.
Uciekłam stamtąd z płaczem,
nawet niepotrafiłam normalnie się pomodlić.
Gdy zobaczyłam grób z Jego imieniem i nazwiskiem
to poczułam jakby ktoś w jednej chwili
wyrwał mi serce.
Poczułam, jak cały ból, żal, tęsknota,
rozgoryczenie, jak to wszystko na mnie spływa.
Od dawna już nie czułam jego obecności,
jakby opuścił mnie już całkowicie.
Wczoraj będąc na cmentarzu
znów poczułam jego obecność,
czułam Jego bliskość jakby był obok mnie,
Od dnia Jego śmierci nie raz wiedziałam że jest przy mnie
ale jeszcze nigdy nie czułam tego tak bardzo jak wczoraj.
Jego bliskość była prawie namacalna.
To było nieopisane uczucie,
Patrzeć na grób kogoś kogo się kocha,
czuć jak serce rozpada się na miliony kawałków,
czuć tęsknotę, ból, żal,
i jednocześnie czuć obecność
osoby która odeszła na zawsze.
Nie wiem czy kiedykolwiek będę potrafiła
normalnie pójść na cmentarz, pomodlić się, zapalić znicz,
może z czasem będzie mi łatwiej
ale teraz wiem że jest mi cholernie trudno
żyć tutaj bez Niego, cieszyć się życiem, śmiać się.
Każdego dnia o Nim myślę i każdego dnia
uświadamiam sobie jak bardzo Go kocham.
Skarbie :(
już nie wiem gdzie szukać siły
żeby żyć bez Ciebie.
[*]