Chciałam zaznaczyć, że cholernie wkurwiają mnie hipoktyci. Najpierw uważa się za Twojego przyjaciela/dobrego kumpla, a jak przychodzi co do czego, to prosto w pczy wyrzuca z siebie to co o Tobie myśli. Najbardziej żałosne jest to, że probuje wmowić tobie, sobie i wszystkim dookoła jaki/jaka jesteś. Lecą rożne słowa: fałsz, ślepota, kretynizm. KURESTWO. Hmmm... ciekawe ktore teksty zabolą najbardziej (pyt. retoryczne)?? I opowiada (...) czego to on o Tobie nie wie i że widział wszystko co robiłeś/łaś (tiaaaa, jaaasne). Epitety, ktorymi Cie obruca cisną Ci do oczu łzy, ale nie będziesz płakać z jego powodu, nie upadniesz tak nisko. Więć wstajesz i odchodzisz. Myślisz sobie: "nie wierzę, że to powiedział", a jednak... wywalił co go męczyło. Tyle tylko, że zrobił to po to, żebyś poczul się jak gowno. Ale tak na prawde, sam pokazał swoj słaby punkt.
Zabawne były emocje, jakie mnie ogarnęły, gdy to usłyszałam: smutek, złość, a wkońcu radość.
Nie sem już małą dziewczynką, nie zrobiłam niczego złego, a już tym bardziej czegoś przez co musiałabym się wstydzić.
pozdrawiam tych co zawsze...
SiL.WiU.NiA.